28 lipca wykorzystaliśmy nieodnawialne zasoby naturalne, czyli zużyliśmy w siedem miesięcy to, co miało nam wystarczyć na cały rok.
Z „Męskim Graniem” jest tak: słyszę piosenkę promującą po raz pierwszy i sobie myślę: „no ok, ale szału nie ma”. A potem słucham po raz dziesiąty i myślę sobie: „Jezu, to jest czad! Najlepsza piosenka ever!”
Skoro festiwal spełniania pobożnych życzeń się zaczął, warto przyjrzeć się temu tematowi nieco i bliżej i uzmysłowić sobie, że – czy tego chcemy, czy nie – nasze podejście ZW nierozerwanie łączy się z polityką.